piątek, 29 listopada 2013

Lista 7/7: *Happy Birthday Holly Wood

W tym tygodniu, lista inna niż wszystkie. Nie ma konkretnego tematu ani słowa, ale utwory nie są przypadkowe. Będą to ulubieni artyści Holly Wood, ponieważ dokładnie dzisiaj obchodzi ona swoje X urodziny. Dlatego w imieniu swoimi, ale i wszystkich czytelników tego skromnego bloga:

Holly!!!
Pragnę życzyć Ci dużo zdrowia, uśmiechu na twarzy, sukcesów w przyszłej pracy (mam na myśli oczywiście, pracę w najbardziej renomowanym magazynie modowym/ lifestyle'owym w Polsce...?... ba! w Paryżu albo Nowym Jorku :D ) i spełnienia tych przyziemnych i tych nie co bardziej zakręconych marzeń (patrz październik 2014 :3 ). Buziaki :*

A oto specjalnie dla Ciebie, ułożona lista utworów:


1. Sobota: Na szaloną imprezę urodzinową w gronie najbliższych przyjaciół i "ścinanie drzew" Pocahontas- "Kolorowy Wiatr"

2. Niedziela: Na czas gości, czyli impreza dzień 3 :)  Whitney Houston- 'I wanna dance with somebody'

3. Poniedziałek: Na trudny, aczkolwiek konieczny powrót do rzeczywistości studenckiej Aretha Frankiln- 'I say a little pray for you'

4. Wtorek: Na kryzysowy czas przed trudną środą (kolokwia itd..) Norah Jones- 'Come Away with me'

5. Środa: Na dobry nastrój w środku tygodnia Madonna- 'Vogue'

6. Czwartek: Na spotkanie z "Nami" Beyonce- 'Single Ladies'

7. Piątek: Na Mikołaja Mariah Carrey- 'All I want for Christmas is You'

Happy Birthday DEAR HOLLY!!!


Miss Scarlett


piątek, 22 listopada 2013

Grill, pasta i basta- czyli wizyta w klimatycznej "Trufli"!

     Po wizycie w nowo otwartej kawiarnio- księgarni De Revolutionibus. Books & Cafe. przyszedł czas na kolejne kulinarne refleksje. Tym razem postanowiłyśmy poznać ofertę krakowskiej Trufli, która mieści się na ulicy św. Tomasza 2, tuż przy Placu Szczepańskim. Już od dłuższego czasu miałyśmy ochotę odwiedzić ten niezwykle klimatyczny lokal. Pomimo tego, że nazwa kojarzy się raczej ze słodkimi deserami niż typowym restauracyjnym menu, serwuje przede wszystkim kuchnie włoską. Znajdziemy tam nie tylko dania makaronowe, sałatki, bruschetty, ale także coś słodkiego. Idealnym uzupełnieniem kawy są różnego rodzaju tarty, ciasta i jak na włoską knajpkę przystało- prawdziwy sernik z ricotty, który jest absolutnie jednym z najlepszych serników jakie jadłyśmy! Dla zrównoważenia smaków zdecydowałyśmy się zamówić też coś bardziej pikantnego. Nasz wybór padł na krem z cukinii z truflową pianką i pieczywem. Z tego dania byłyśmy równie usatysfakcjonowane. To potrawa dla fanów dobrze doprawionej i pikantnej kuchni.  Całego uroku „Trufli” z pewnością dodaje wystrój.  Wchodząc do lokalu, a w szczególności do jego drugiej części, która w sezonie letnim jest połączona z patio, czujemy nie tylko zapachy, jakie wydobywają się z kuchni (jest to kuchnia otwarta, wewnątrz lokalu), ale małomiasteczkowy południowy klimat. Wnętrza stylizowane są na kulturę śródziemnomorską, pełno w nich obrazów przedstawiających łodzie, statki, ponadto jest tam bardzo przytulnie, czego zasługą są drewniane meble, odpowiednio dobrane dodatki i zapalone świece, co sprawia, że mamy ochotę zostać jak najdłużej Pierwsza część restauracji wydaje się bardziej nowoczesna, mimo to idealnie komponuje się z resztą lokalu. Duże wrażenie zrobiła na nas wspomniana wcześniej kuchnia, która można powiedzieć, wystawiona została na widok publiczny;) Dzięki temu można poznać „Trufle” od kuchni- dosłownie! Jeśli uwielbiacie ciekawe połączenia, włoskie makarony, śniadania we włoskiej atmosferze lub macie ochotę na spróbowanie czegoś nowego- polecamy  „Truflę” ;)

Dołączamy kilka zdjęć:



Holly Wood & Miss Scarlett

sobota, 16 listopada 2013

Lista 7/ 7: Taniec

Jesienna pogoda nas oszczędza. Nie jest jeszcze AŻ tak zimno, ani AŻ tak ciemno jak zdarzało się być w latach poprzednich o tej porze roku, więc teoretycznie powinniśmy być zadowoleni (patrz: zawsze może być gorzej). Nie wiem, czy ta pogoda ma z tym coś wspólnego, ale w ostatnich dniach rozpiera mnie energia i nie wystarcza mi już oglądanie teledysków, śpiewanie czy granie na gitarze- do wszystkich tych muzycznych zajęć dorzucam coraz częściej (z tego miejsca przepraszam moich sąsiadów z pietra niżej) w miarę melodyjne podrygiwanie. Tak, "w miarę melodyjne" podrygiwanie, bo tych nieskoordynowanych, aczkolwiek płynnych ruchów, chyba nie da się nazwać tańcem (cóż, zawsze gdy ogarnia mnie ta przykra myśl, włączam  "I can't dance" Genesis i od razu się uspakajam, że nie tylko ja tak mam). Postanowiłam, więc tych parę słów poświęcić na tańcu w tekstach piosenek i teledyskach. 

Podobno taniec łagodzi obyczaje, wyzwala emocje a niekiedy pozwala najlepiej wyrazić siebie. Bez tańca, nie odbędzie się żadna dyskoteka, "prywatka", bal ani wesele (no, z wyjątkiem tych ograniczonych religią, bądź taką a nie inną tradycją kulturową). Pierwszy taniec studniówkowy- Polonez (ta, trzy miesiące prób, a potem i tak wszystko się miesza, nawet kroki w liczeniu "na trzy"). Nie bez znaczenia, jest celebracja pierwszego wspólnego tańca pary młodej na ślubach (chyba każdy jest odrobinę poruszony widokiem, młodych kochających się ludzi, tańczących w rytm ich ulubionej melodii). Taniec od zawsze był i jest obecny w ludzkiej historii: tańce pierwotnych ludów przy ogniskach, tańce dworzan na europejskich dworach królewskich (np. francuski contra dance), wiejskie tańce na festynach i odpustach, szalony swing lata 20. XX wieku, rock' n' rollowy szał lat 50. i 60. XX wieku czy pogo ery Grange'u. Taniec, podobnie jak rodzaj muzyki czy styl w modzie poddaje się zmianom społecznym i panującym trendom, ale nigdy nie znika zupełnie w kulturze. W tym tygodniu, proponuję Wam przesłuchanie utworów o szeroko pojętej tematyce tanecznej. Wiele tekstów porusza przede wszystkim motyw tańca z ukochaną osobą, lub braku tej możliwości. Taniec może być też zagłuszenie bólu, sposobem na pogodzenie się z utratą ukochanej osoby. Co ważne (!) kawałki bardzo nadające się do tańca- wykorzystajcie szansę! 

I taka moja refleksja na koniec: szkoda, że na rynku muzycznym jest coraz mniej artystów, którzy grając koncerty na żywo potrafią równocześnie: śpiewać, tańczyć i bawić się z publicznością. Przeważnie chcąc dobrze śpiewać na żywo, nie potrafią oni w ogóle poruszać się na scenie, albo tańcząc "super-ekstra-wymyślone" układy z zespołem, muszą śpiewać z playbacku. Oczywiście są wyjątki. W tym miejscu, mój ogromy ukłon w stronę Bruca Springsteena (szczególnie za ten teledysk, który wrzuciłam poniżej, koniecznie zobaczcie!- zwykły prosty taniec w rytm własnej muzyki a jak bardzo może cieszyć artystę na scenie, a przez to publiczność) i Justina Timberlake'a (chyba nie muszę przytaczać przykładów, w każdy teledysku niesamowicie się porusza).


1. Sobota: Michael Buble- "Save the last dance for me"

2. Niedziela: Robyn- "Dancing on my own"

3. Poniedziałek: Justin Timberlake- "Rock your body"

4. Wtorek: Bruce Springsteen- "Dancing in the dark"

5. Środa: Olly Murs- "Dance with me tonight"

6. Czwartek: Man without hats- "The safety dance"

7. Piątek: George Strait- "I just want to dance with You"

*Bonusy (from Musicals):

King and I- "Shall we dance"

My Fairy Lady- "I could have dance all night"


Miss Scarlett

P.S. Czy to przypadek, że większość utworów na tej liście wykonują mężczyźni i to ich zdolności taneczne są bardziej chwalone, doceniane przez kobiety? :D Panowie wyciągnijcie wnioski.



piątek, 8 listopada 2013

Na jesienne pory...najlepszy seans filmowy!

  Po kilku typowo muzycznych felietonach przyszedł czas na mała odmianę. Tym razem będzie bardziej filmowo, chociaż nie zabraknie kilku muzycznych propozycji. Na listopadowe wieczory, na ten ponury i senny czas, który mamy tak naprawdę dopiero przed sobą, seanse filmowe są idealnym rozwiązaniem. Nie ma nic lepszego niż mała uczta kinomana! Wystarczy koc, wygodny fotel, kubek gorącej herbaty i zestaw ulubionych słodyczy. Kiedy zorganizujemy sobie ten cały pakiet możemy rozpocząć oglądanie. Czasami niestety zdarza się, że ciepły pled, za duża ilość poduszek wokół oraz błogi stan zaspokojenia kubków smakowych powodują uczucie senności, a cały ambitny plan naszej filmowej uczty kończy się w momencie, kiedy tak naprawdę jeszcze się na dobre nie rozpoczął. Ale my-miłośnicy filmów nigdy nie dajemy zapędzić się w pułapkę i nawet podczas telewizyjnych reklam nie zamykamy oczu ( popularne zamknę oczy tylko na chwilkę albo powiedz mi/obudź mnie jak się skończy reklama bywają zdradliwe. Większość po prostu tych oczu nie otwiera, nawet kiedy obarczona niewdzięczną rolą osoba próbuje krzyczeć i szturchać rzekomo zainteresowanego filmem. Jak wiadomo pomimo tego, że osobnik ten śpi dalej i nie wykazuje chęci dalszego uczestnictwa w seansie, to na drugi dzień ma pretensje do całego świata o to, dlaczego nikt go nie obudził! ) Ale jak już wspomniałam my-kinomaniacy- takich sytuacji, na szczęście, nie znamy. 

  Kiedy już mamy ten fotel i to jedzenie i tą herbatę zaczynamy oglądać. Tu może pojawić się kolejny problem, a mianowicie wybór filmu, który chcemy danego wieczoru obejrzeć. Poszukiwania odpowiedniego tytułu mogą zająć całe wieki. I nie chodzi tutaj bynajmniej o dostępność czy małą ilość filmowych propozycji, ale o zwykłe niezdecydowanie. Wahamy się pomiędzy ulubionym aktorem a reżyserem, horrorem a dramatem obyczajowym, klasyką a kinowymi nowościami i tak dalej... To naprawdę ciężki wybór! Dlatego warto mieć listę filmów, które koniecznie chcemy zobaczyć. Dzięki temu zaoszczędzimy trochę czasu i nerwów. Dobrze jest tez kierować się naszym nastrojem, który podpowie nam czy ten wieczór to idealny czas na komedię romantyczną czy wręcz przeciwnie, potrzebujemy czegoś bardziej realistycznego, a mniej przesłodzonego jak chociażby dramat, np. wojenny. Jeśli przebrniemy przez wszystkie etapy: mamy wygodne miejsce, przekąski, film(!) możemy w końcu rozpocząć seans. Możemy też kogoś zaprosić do wspólnego oglądania. Byle nie znajomego, z którym dawno się nie widzieliśmy, wiadomo to skutkuje raczej ciągłym odrywaniem się od ekranu monitora/telewizora i prowadzeniem rozmowy, a w efekcie rozproszenia i rozkojarzenia-, czyli jednym słowem: nie wiemy z filmu nic. W większej grupie dobrze ogląda się komedie i horrory- w obu przypadkach jest śmiesznie. Za to dramaty, wyciskacze łez raczej we własnym towarzystwie,bo nie wiem czy ktoś lubi publicznie się wzruszać.

  I tak właśnie wygląda uczta kinomana. Oczywiście towarzyszą jej głębokie przemyślenia, rozterki i dyskusje, ale w większości przypadków tylko do momentu, kiedy położymy się spać, bo jutro przecież czeka nas nowy dzień, nowa uczta, nowy film i nowe refleksje.

  W te listopadowe, jesienne wieczory wybieram melodramaty, bo są długie, klimatyczne, wzruszające, z piękną muzyką i wątkiem miłosnym w tle oraz komedie romantyczne, bo są tak radosne, tak przyjemne i tak cudownie nieżyciowe! Z serii melodramatów polecam filmy: Dom dusz ( świetna obsada i scenariusz na podstawie powieści chilijskiej pisarki Isabell Allende), Joe Black ( klimatyczne, prawie trzygodzinny obraz Hopkinsem i Pittem w rolach głównych, którzy występują także w kolejnej propozycji- Wichrach namiętności, Miasto aniołów ( pięknie i wzruszająco) i Jeden dzień- to po prostu jeden z moich ulubionych filmów. A z komedii romantycznych: oczywiście Pretty Woman, Szczęśliwy dzień, Bezsenność w Seattle, Ja Cie kocham a Ty śpisz i niezawodną Bridget Jones, tutaj chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego warto sięgnąć po właśnie te tytuły. A Wy, co oglądacie jesienną porą?;)

Napisałam, że będzie muzycznie, dlatego wrzucam kilka utworów pochodzących z filmowych propozycji:


Holly Wood


piątek, 1 listopada 2013

Lista 7/7: Deszcz

Dzisiaj krótka refleksja na temat "deszczu w piosenkach". Niektórych, może zaciekawi dlaczego akurat "deszcz"? Bo to temat-rzeka :)

Mówiąc już całkiem serio, wybrałam ten temat z dwóch powodów. Po pierwsze na rynku muzycznym, jest straszny zasyp świetnych piosenek z deszczem "w tle". O deszczu można usłyszeć w piosenkach: popowych, rockowych, alternatywnych a nawet disco-polo (co akurat, zbyt dziwne nie jest -_- ). Mało kto o nim nie pisze, więc coś musi być na rzeczy (wybranie tylko siedmiu było dla mnie intelektualnym utrapieniem)! Po drugie chciałam nawiązać tematem listy do atmosfery dzisiejszego dnia, a przy tym nie popaść w banał. Co prawda myślałam na początku o temacie związanym z "odchodzeniem", ale wrzucenie paru nostalgicznych piosenek byłoby pójściem na skróty. Chciałam aby piosenki z tej listy idealnie nadały się na czas refleksji, zadumy i wspominania bliskich nam osób. Stwierdziłam więc, że deszcz to bardzo wdzięczny temat.
Przeważnie deszcz, kojarzy nam się z fatalną pogodą, szarością i kiepskim samopoczuciem. Tak, przynajmniej widzi deszcz "przeciętny człowiek". Artysta widzi go nieco inaczej. W tekstach piosenek, deszcz bardzo często jest symbolem wewnętrznych emocji kompozytorów. Deszcz w zależności od osobistych odczuć artystów to np.: swego rodzaju oczyszczenie, przemiana albo zmycie symbolicznych win. Jest też obecny w tekstach jako niemy świadek, ludzkich historii, zarówno tych pięknych jak i tych łamiących serce. Z kulturoznawczego punktu widzenia, w pierwotnych kulturach był symbolem zsyłanej łaski, gdyż sprowadzał upragnioną wodę, która potrzebna była każdemu żywemu organizmowi, do dalszego życia (w sposób szczególny roślinom- podstawie pożywienia zwierząt i ludzi). Deszcz, jakoś zawsze odruchowo kojarzy mi się z wierszem Leopolda Staffa "Deszcz jesienny". I tymże nostalgicznym wierszem, wprowadzam Was w moje muzyczne propozycje na ten tydzień. Tym razem są dość zróżnicowane (jazz, pop, muzyka alternatywna, klasyczna). Absolutnie, nie życzę Wam deszczowych dni, jednakże prognozy pogody, nie dają wielkich nadziei. <"nadzieja umiera ostatnia" lub "nadzieja matką głupich"- interpretujcie jak chcecie :D >

1. Piątek: Andrzej Piaseczny & Mafia- "Imię deszczu"

2. Sobota: Gregoire Laprince-Riguet- "Comme la pluie"

3. Niedziela: James Morrison- "Please don't stop the rain"

4. Poniedziałek: Patty Griffin- "Rain"

5. Wtorek: Hugh Laurie- "Didn't it rain"

6. Środa: Phil Colins- "Wish it wpould rain down"

7. Czwartek: We the Kings- "Rain falls down"

*bonus: Fryderyk Chopin- "Preludium Deszczowe"

Mam jeszcze kilkanaście, bardzo ciekawych propozycji, które nie trafiły na listę z powodu braku miejsca, ale chętnie się nimi podzielę, w przypadku zainteresowania. Jak zawsze bardzo zachęcam Was do zaglądania na wideoklipy i głębszego prześledzenia tekstów. Trzymajcie się ciepło w listopadowe dni!

Miss Scarlett