piątek, 8 listopada 2013

Na jesienne pory...najlepszy seans filmowy!

  Po kilku typowo muzycznych felietonach przyszedł czas na mała odmianę. Tym razem będzie bardziej filmowo, chociaż nie zabraknie kilku muzycznych propozycji. Na listopadowe wieczory, na ten ponury i senny czas, który mamy tak naprawdę dopiero przed sobą, seanse filmowe są idealnym rozwiązaniem. Nie ma nic lepszego niż mała uczta kinomana! Wystarczy koc, wygodny fotel, kubek gorącej herbaty i zestaw ulubionych słodyczy. Kiedy zorganizujemy sobie ten cały pakiet możemy rozpocząć oglądanie. Czasami niestety zdarza się, że ciepły pled, za duża ilość poduszek wokół oraz błogi stan zaspokojenia kubków smakowych powodują uczucie senności, a cały ambitny plan naszej filmowej uczty kończy się w momencie, kiedy tak naprawdę jeszcze się na dobre nie rozpoczął. Ale my-miłośnicy filmów nigdy nie dajemy zapędzić się w pułapkę i nawet podczas telewizyjnych reklam nie zamykamy oczu ( popularne zamknę oczy tylko na chwilkę albo powiedz mi/obudź mnie jak się skończy reklama bywają zdradliwe. Większość po prostu tych oczu nie otwiera, nawet kiedy obarczona niewdzięczną rolą osoba próbuje krzyczeć i szturchać rzekomo zainteresowanego filmem. Jak wiadomo pomimo tego, że osobnik ten śpi dalej i nie wykazuje chęci dalszego uczestnictwa w seansie, to na drugi dzień ma pretensje do całego świata o to, dlaczego nikt go nie obudził! ) Ale jak już wspomniałam my-kinomaniacy- takich sytuacji, na szczęście, nie znamy. 

  Kiedy już mamy ten fotel i to jedzenie i tą herbatę zaczynamy oglądać. Tu może pojawić się kolejny problem, a mianowicie wybór filmu, który chcemy danego wieczoru obejrzeć. Poszukiwania odpowiedniego tytułu mogą zająć całe wieki. I nie chodzi tutaj bynajmniej o dostępność czy małą ilość filmowych propozycji, ale o zwykłe niezdecydowanie. Wahamy się pomiędzy ulubionym aktorem a reżyserem, horrorem a dramatem obyczajowym, klasyką a kinowymi nowościami i tak dalej... To naprawdę ciężki wybór! Dlatego warto mieć listę filmów, które koniecznie chcemy zobaczyć. Dzięki temu zaoszczędzimy trochę czasu i nerwów. Dobrze jest tez kierować się naszym nastrojem, który podpowie nam czy ten wieczór to idealny czas na komedię romantyczną czy wręcz przeciwnie, potrzebujemy czegoś bardziej realistycznego, a mniej przesłodzonego jak chociażby dramat, np. wojenny. Jeśli przebrniemy przez wszystkie etapy: mamy wygodne miejsce, przekąski, film(!) możemy w końcu rozpocząć seans. Możemy też kogoś zaprosić do wspólnego oglądania. Byle nie znajomego, z którym dawno się nie widzieliśmy, wiadomo to skutkuje raczej ciągłym odrywaniem się od ekranu monitora/telewizora i prowadzeniem rozmowy, a w efekcie rozproszenia i rozkojarzenia-, czyli jednym słowem: nie wiemy z filmu nic. W większej grupie dobrze ogląda się komedie i horrory- w obu przypadkach jest śmiesznie. Za to dramaty, wyciskacze łez raczej we własnym towarzystwie,bo nie wiem czy ktoś lubi publicznie się wzruszać.

  I tak właśnie wygląda uczta kinomana. Oczywiście towarzyszą jej głębokie przemyślenia, rozterki i dyskusje, ale w większości przypadków tylko do momentu, kiedy położymy się spać, bo jutro przecież czeka nas nowy dzień, nowa uczta, nowy film i nowe refleksje.

  W te listopadowe, jesienne wieczory wybieram melodramaty, bo są długie, klimatyczne, wzruszające, z piękną muzyką i wątkiem miłosnym w tle oraz komedie romantyczne, bo są tak radosne, tak przyjemne i tak cudownie nieżyciowe! Z serii melodramatów polecam filmy: Dom dusz ( świetna obsada i scenariusz na podstawie powieści chilijskiej pisarki Isabell Allende), Joe Black ( klimatyczne, prawie trzygodzinny obraz Hopkinsem i Pittem w rolach głównych, którzy występują także w kolejnej propozycji- Wichrach namiętności, Miasto aniołów ( pięknie i wzruszająco) i Jeden dzień- to po prostu jeden z moich ulubionych filmów. A z komedii romantycznych: oczywiście Pretty Woman, Szczęśliwy dzień, Bezsenność w Seattle, Ja Cie kocham a Ty śpisz i niezawodną Bridget Jones, tutaj chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego warto sięgnąć po właśnie te tytuły. A Wy, co oglądacie jesienną porą?;)

Napisałam, że będzie muzycznie, dlatego wrzucam kilka utworów pochodzących z filmowych propozycji:


Holly Wood


1 komentarz:

  1. ONE DAY! :3 tak tak i jeszcze raz TAK! aż chyba dzisiaj zapodam po raz... ekhm... tysięczny. bardzo dobra rada, żeby nie zapraszać na seans znajomego, z którym wieki się nie widzieliśmy. nigdy nie pomaga. natomiast herbatka, słodycze i kocyk jak najbardziej. udanego oglądania Wam również życzę ;)

    OdpowiedzUsuń