Jesienna pogoda nas oszczędza. Nie jest jeszcze AŻ tak zimno, ani AŻ tak ciemno jak zdarzało się być w latach poprzednich o tej porze roku, więc teoretycznie powinniśmy być zadowoleni (patrz: zawsze może być gorzej). Nie wiem, czy ta pogoda ma z tym coś wspólnego, ale w ostatnich dniach rozpiera mnie energia i nie wystarcza mi już oglądanie teledysków, śpiewanie czy granie na gitarze- do wszystkich tych muzycznych zajęć dorzucam coraz częściej (z tego miejsca przepraszam moich sąsiadów z pietra niżej) w miarę melodyjne podrygiwanie. Tak, "w miarę melodyjne" podrygiwanie, bo tych nieskoordynowanych, aczkolwiek płynnych ruchów, chyba nie da się nazwać tańcem (cóż, zawsze gdy ogarnia mnie ta przykra myśl, włączam "I can't dance" Genesis i od razu się uspakajam, że nie tylko ja tak mam). Postanowiłam, więc tych parę słów poświęcić na tańcu w tekstach piosenek i teledyskach.
Podobno taniec łagodzi obyczaje, wyzwala emocje a niekiedy pozwala najlepiej wyrazić siebie. Bez tańca, nie odbędzie się żadna dyskoteka, "prywatka", bal ani wesele (no, z wyjątkiem tych ograniczonych religią, bądź taką a nie inną tradycją kulturową). Pierwszy taniec studniówkowy- Polonez (ta, trzy miesiące prób, a potem i tak wszystko się miesza, nawet kroki w liczeniu "na trzy"). Nie bez znaczenia, jest celebracja pierwszego wspólnego tańca pary młodej na ślubach (chyba każdy jest odrobinę poruszony widokiem, młodych kochających się ludzi, tańczących w rytm ich ulubionej melodii). Taniec od zawsze był i jest obecny w ludzkiej historii: tańce pierwotnych ludów przy ogniskach, tańce dworzan na europejskich dworach królewskich (np. francuski contra dance), wiejskie tańce na festynach i odpustach, szalony swing lata 20. XX wieku, rock' n' rollowy szał lat 50. i 60. XX wieku czy pogo ery Grange'u. Taniec, podobnie jak rodzaj muzyki czy styl w modzie poddaje się zmianom społecznym i panującym trendom, ale nigdy nie znika zupełnie w kulturze. W tym tygodniu, proponuję Wam przesłuchanie utworów o szeroko pojętej tematyce tanecznej. Wiele tekstów porusza przede wszystkim motyw tańca z ukochaną osobą, lub braku tej możliwości. Taniec może być też zagłuszenie bólu, sposobem na pogodzenie się z utratą ukochanej osoby. Co ważne (!) kawałki bardzo nadające się do tańca- wykorzystajcie szansę!
I taka moja refleksja na koniec: szkoda, że na rynku muzycznym jest coraz mniej artystów, którzy grając koncerty na żywo potrafią równocześnie: śpiewać, tańczyć i bawić się z publicznością. Przeważnie chcąc dobrze śpiewać na żywo, nie potrafią oni w ogóle poruszać się na scenie, albo tańcząc "super-ekstra-wymyślone" układy z zespołem, muszą śpiewać z playbacku. Oczywiście są wyjątki. W tym miejscu, mój ogromy ukłon w stronę Bruca Springsteena (szczególnie za ten teledysk, który wrzuciłam poniżej, koniecznie zobaczcie!- zwykły prosty taniec w rytm własnej muzyki a jak bardzo może cieszyć artystę na scenie, a przez to publiczność) i Justina Timberlake'a (chyba nie muszę przytaczać przykładów, w każdy teledysku niesamowicie się porusza).
1. Sobota: Michael Buble- "Save the last dance for me"
2. Niedziela: Robyn- "Dancing on my own"
3. Poniedziałek: Justin Timberlake- "Rock your body"
4. Wtorek: Bruce Springsteen- "Dancing in the dark"
5. Środa: Olly Murs- "Dance with me tonight"
6. Czwartek: Man without hats- "The safety dance"
7. Piątek: George Strait- "I just want to dance with You"
*Bonusy (from Musicals):
King and I- "Shall we dance"
My Fairy Lady- "I could have dance all night"
Miss Scarlett
P.S. Czy to przypadek, że większość utworów na tej liście wykonują mężczyźni i to ich zdolności taneczne są bardziej chwalone, doceniane przez kobiety? :D Panowie wyciągnijcie wnioski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz