piątek, 25 października 2013

Sentymentalny powrót do...

 przebojów królowej popu-Madonny


    A w zasadzie do lat 80-tych, bo to właśnie wtedy swoja karierę muzyczna rozpoczęła młodziutka Madonna Veronica Lucia Ciccone.16 sierpnia 1958 r. w miasteczku Bay City, gdzie wakacje spędzali państwo Ciccone, przyszła na świat przyszła ikona popkultury. Jako jedna z ośmiorga rodzeństwa nie wyróżniała się niczym szczególnym, jednak w czasach licealnych uchodziła za jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Religia zajmowała bardzo ważne miejsce w życiu rodziny Ciccone. Wspólne modlitwy stały się codziennością i odegrały dużą rolę w twórczości królowej popu. Niemniej ważnym stało się dla niej zetknięcie z baletem i instruktorem tańca Christopherem Flynnem. Na zajęcia taneczne uczęszczała jeszcze w trakcie liceum, później udało się jej zdobyć stypendium taneczne na University of Michigan w Ann Arbor. Lekcje tańca ukształtowały nie tylko piękną sylwetkę, ale nauczyły cierpliwości i dyscypliny, osiągania celów oraz obycia ze sceną . Dziś Madonna wykorzystuje umiejętności nabyte podczas długoletnich ćwiczeń w swoich teledyskach czy trasach koncertowych. Po ukończeniu studiów zdecydowała się na wyjazd do Nowego Jorku, jedynego miejsca, gdzie mogła się w pełni realizować. Już wtedy zaczynała kreować swój własny styl. Inspirowała się punkiem, undergroundem, euro-popem .Współpracowała z Camille Barbonne, potem z DJ-em Markiem Kaminsem, który jak twierdzi „odkrył” Madonnę i wyprodukował pierwszy znaczący singiel Everybody. Od tej pory jej muzyczna kariera zaczęła nabierać tempa. Borderline, „Lucky star” i w końcu przełomowa piosenka Like a Virgin. Klip do tego utworu, w którym Madonna ubrana w suknie ślubną wymownie wije się i tańczy, wytworzył wokół artystki aurę skandalu. Skandalu, który będzie jej towarzyszył już zawsze. Singiel zdobył ogromną popularność pomimo bardzo prostego i naiwnego tekst, a nazwisko piosenkarki coraz częściej pojawiało się w muzycznych kręgach. 


   Lata 80- te to zdecydowanie dekada należąca do Madonny. Singiel Like a prayer stanowił muzyczną kulminacje talentu gwiazdki z Michigan. Pojawiające się w teledysku chrześcijańskie obrazy, figurki, Madonna całująca czarnego Chrystusa wywołały fale oburzenia w środowisku katolickim. Motyw krucyfiksu ( ulubiony przez artystkę) i krzyża, towarzyszący jej w tym wideoklipie, dla niektórych wydawał się być czymś bluźnierczym, dla innych zbawiennym. Religia na pewien czas, zwłaszcza na płycie promującej ten utwór, zajęła ważne miejsce w dyskografii królowej pop. Po skandalicznym Like a prayer przyszedł czas na utwór Vogue i nowy etap w karierze. The power of Goodbye, Music, Die Another Day, American Life okazały się wielkimi hitami. Płyta Ray of light z 1998 roku była pierwszą dojrzałą kompilacją piosenek artystki , które już nie nawiązywały do wizerunku skandalistki z poprzedniej dekady. Dziennikarze Rolling Stone uznali ,że płyta powinna znalezc się na liscie najlepszych albumów lat 90-tych. Ponadto płyta została wymieniona w książce “1001 albumów”, które musisz usłyszeć zanim…umrzesz;) Oprócz kariery muzycznej, Madonna próbowała swoich sił na wielkim ekranie. Rola w filmie Evita zagwarantowała jej miejsce wśród laureatów Złotych Globów. Od początku lat 80-tych jest niekwestionowaną królową swojego gatunku, która utorowała drogę młodym wokalistkom. Stała się pewnego rodzaju symbolem rewolucji, jaka dokonała się w przemyśle muzycznym i (nie tylko) amerykańskiej obyczajowości.


    Dzisiaj Madonna ma koncie ma wiele muzycznych nagród, jej nazwisko widnieje w Księdze Rekordów Guinnessa pod hasłem najbardziej dochodowa i odnosząca największy sukces artysta żeńska. Dyskografia mieści 12 krążków, który zamyka najnowszy album z roku 2012 MDNA. Muzyka Madonny towarzyszy mi od dawna. Jest to jedna z niewielu artystek, do której utworów zawsze chętnie wracam. Mimo dobrej kondycji królowej pop muzyka, jaką prezentuje na swoich trzech ostatnich płytach, będących kompilacjami piosenek o bardziej dancowym, nowoczesnym, elektronicznym, trochę przekombinowanym- jak dla mnie- brzmieniu już nie wpisuje sie w jej w poprzedni mocno popowy, momentami gospelowy, taneczny styl, który zdecydowanie wolę;). Jedną z moich zdecydowanie ulubionych płyt jest Like a Prayer z roku 1984 roku, dlatego na mojej liście znajdują się utwory w większości pochodzące z płyt wydanych w latach 1980-1998. Zapraszam do przypomnienia sobie historycznych już, teledysków jak i utworów, doskonale znanej wszystkim królowej pop.


Like a prayer

True blue

Cherish

Express yourself

Secret 

Rain

Vogue

Take a bow

Frozen

Material Girl


Holly Wood

niedziela, 20 października 2013

De Revolutionibus. Books&Cafe

Mamy dla Was nowe miejsce do polecenia! Udało nam się z Holly Wood, wygospodarować trochę wolnego czasu w poniedziałek (7.10) i odwiedziłyśmy Księgarnio- Kawiarnię De Revolutionibus. Nowa kawiarenka mieści się w budynku Wydziału Prawa i Administracji UJ w Krakowie, na parterze. Kiedyś mieściła się tam uwielbiana przez nas Gazeta Cafe, która w zeszłym roku akademickim została zamknięta. Jak tylko dowiedziałyśmy się, że w miejsce Gazeta Cafe, powstało coś nowego niezwłocznie postanowiłyśmy to sprawdzić.
De Revolutionibus jest urządzone w innym stylu niż poprzednia kawiarnia. Wnętrze jest zdominowane przez kolory: czerni, bieli i szarości, z elementami kolorowych dodatków- przede wszystkim w kolorze morskiego błękitu. Całość wygląda nowocześnie i elegancko. Menu dostępne w lokalu, w momencie gdy go odwiedziłyśmy (zajrzyjcie na oficjalnego fanpage lokalu na FB- pojawiają się nowe propozycję w menu!), skłaniało się ku zestawom śniadaniowo- lunchowym. Widziałyśmy smakowite kanapki z różnymi nadzieniami, ale były też słodkie ciasta i ciasteczka. Jeśli chodzi o napoje- to do wyboru miałyśmy standardowe propozycje kaw (latte, americano, espresso etc.) o nieco egzotycznie brzmiących nazwach :D, różne rodzaje herbaty (i jeśli mnie pamięć nie myli również zimne napoje, ale tego nie jestem pewna, po dwóch tygodniach od tamtych odwiedzin!). Mam prawo nie kojarzyć tego :D , bo z Holly Wood standardowo postawiłyśmy na poranną kawkę z małymi słodkościami. 

Warto również wspomnieć o księgarni. Wszystkie ściany tego lokalu wypełnione są półkami z różnego rodzaju literaturą- głównie akademicką. Z informacji na plakatach wiemy również, iż lokal organizuje cykle wykładów otwartych. W kawiarni jest sporo krzeseł, ław czy puf gdzie można spokojnie usiąść i wypić poranną kawę lub przejrzeć interesującą nas lekturę. Panuje też bardzo korzystna atmosfera do nauki (jest spokojnie i cicho). W momencie, w którym odwiedziłyśmy to miejsce (07.10), lokal dopiero rozkręcał swoja działanosć, także wszelkie braki (jak wtedy np. wi-fi, które jak się dowiedziałyśmy będzie) były zrozumiałe. Nie mniej, lokal wywarł na nas bardzo dobre wrażenie i mam go nadzieję odwiedzać, jeszcze w przyszłości. Sprawdźcie sami!

De Revolutinibus. Books& Cafe
ul. Bracka 14, Kraków
(budynek WPiA UJ)

Kończąc wpis, chciałyśmy jeszcze, wrzucić kilka pięknych widoków Krakowa, które zrobiłyśmy tego samego dnia, na spacerze nad Wisła....Tak jakby ktoś się zastanawiał, czy warto odwiedzić Kraków jesienią! Co oczywiście jest całkowicie niezrozumiałą rozterką... :D

Autumn in Cracow is so beautiful! 






Miss Scarlett & Holly Wood


sobota, 19 października 2013

Lista 7/7: Kolor

Tematem moich dzisiejszych rozważań w muzyce jest kolor. No tak, dość specyficzne zagadnienie. Długo zastanawiałam się nad zestawieniem muzycznej listy. Nie da się ukryć, że jest masa piosenek zawierających w tekście nazwę jakiegoś koloru. Jednak zależało mi, aby kolor występujący w tych konkretnych tekstach, nie był jedynie "przymiotnikiem określającym rzeczownik", jak to bywa w literaturze, ale ciekawym odzwierciedleniem uczuć/ wrażeń, którymi w ten sposób chcieli podzielić się autorzy piosenek. I mam nadzieję, że osiągnęłam ten cel. Kolor, jest jedną z najprostszych, ale też najbardziej wyrazistych metafor. Co ważne, kolor w tekście jest swoistym "dziełem otwartym", tzn. nie da się jednoznacznie i w sposób jedyny- właściwy go zinterpretować. Za pomocą jednego koloru, można wyrazić masę różnych uczuć, czasami nawet sprzecznych (błękitny- niewinny albo oziębły). Do interpretacji piosenek nie ma jednego klucza stworzonego przez specjalistów. I bardzo dobrze, bo w świecie gdzie o wszystkim trzeba myśleć "pod kątem klucza dobrych rozwiązań", muzyka to jedna z ostatnich sfer, w której każdy z nas może pozwolić sobie na myślenie abstrakcyjne czy też użycie wyobraźni. Spróbujcie sami! A zachętę moja osobista- amatorska interpretacja dwóch piosenek.

W piosence "Red", country- popowej amerykańskiej wokalistki Taylor Swift jest sformułowanie "[...] but loving him was red". Wychodząc poza tłumaczenie "kochanie go było czerwone" (nie, nie, nie!), zwracając uwagę na resztę tekstu (bo to też bardzo ważne), kolor czerwony oznacza tu raczej: namiętność, burzliwość, dynamikę, gorącą miłość- uczucia raczej pozytywne, choć bardzo intensywne. W refrenie "Purple Rain" Prince'a, kolor fioletowy/ purpurowy, jest raczej odzwierciedleniem takich uczuć jak: poczucie wstydu, smutek, tęsknota, żal, poczucie winy, utrata nadziei, cierpienie etc. Każdy z Was może dokonać innej interpretacji, wystarczy przesłuchać piosenki i przejrzeć teksty. Zachęcam Was również do zerknięcia na teledyski- one także mają znaczenie. 

1. Sobota: Taylor Swift- "Red"

2. Niedziela: Coldplay- "Yellow"

3. Poniedziałek: Biffy Clyro- "Black chandelier"

4. Wtorek: Prince- "Purple Rain"

5. Środa: Kenadal Johansson- "Blue moon"

6. Czwartek: Michael Jackson- "Black and White" 

7. Piątek: Sting- "Fields of Gold"


Życzę Wam słonecznego i kolorowego tygodnia!

Miss Scarlett


poniedziałek, 14 października 2013

Sentymentalny powrót do...

                                       ... lat 90-tych
To kolejna propozycja artykułów o tematyce muzycznej, które będą publikowane na zmianę z cyklem Lista 7/7Sentymentalny powrót do… będzie swego rodzaju podróżą w poszczególne dekady ubiegłego wieku, spotkaniem z artystami i ich muzycznym dorobkiem. Na pewno nie zabraknie wyprawy do krainy jazzu, kolorowych lat 60-tych czy cudownych rytmów lat 80-tych. Możecie także spodziewać się muzyki filmowej i wielu magicznych soundtracków. Czasami tekst będzie odnosił się do kilku muzyków/ muzycznych formacji, bądź też skupiał się na jednym konkretnym wykonawcy lub wybranym przeze mnie muzycznym roku. W większości przypadków moje propozycje będą odnosiły się do pozycji sprzed roku 2000, ponieważ osobiście uwielbiam muzykę ubiegłego stulecia!

Dzisiaj, w pierwszą muzyczną podróż zabieram was do lat 90-tych.Słodkie, kolorowe, radosne, trochę kiczowate, ale z pewnością warte przypomnienia czasy mojego i pewnie też Waszego dzieciństwa, kojarzą mi się z popularnymi karteczkami, które trzymało się w segregatorach i wymieniało na bardziej pożądane egzemplarze. Ostatnio wspominałyśmy z przyjaciółkami walki o te, które zdobione były podobizną młodego Leonardo DiCaprio, a raczej Jacka z kultowego już filmu Titanic;) Lata 90-te to także pierwsze szaleństwo związane z prostymi grami komputerowymi, kasetami VHS i ogromna popularnością boys- i girlsbandów. Młode i pełne energii zespoły szybko odnalazły swoje miejsce w muzycznym show- biznesie. I tak na listach przebojów zagościli chłopacy z brytyjskiego zespołu Take That czy podbijający serca amerykańskich nastolatek członkowie ‘N-Sync  i Backstreet Boys. Damską odpowiedzią na zyskujące popularność boysbandy był zespół Spice Girls, który w XX wieku zyskał miano najlepiej zarabiającej żeńskiej grupy wokalnej. I choć wszyscy doskonale znają hit Wannabe czy Viva forever brytyjskich Spicetek to mało kto wie o innych girlsbandach, które w tych czasach zyskiwały popularność za oceanem. Moimi ulubionymi są amerykański zespół TLCEn Vogue, Destiny's Child oraz brytyjski kwartet All Saints. Muzyka, którą prezentują te trzy zespoły to przede wszystkim R&B. Dlatego ciężko jest porównywać je do popowego Spice Girls. To różnorodne nagrania, które równie dobrze sprawdzą się w jesienny wieczór i nie zawiodą w sobotnią noc. Ostatnio często wracam do niektórych utworów En Vogue czy All Saints, bo przypominają mi dobre czasy i po prostu przyjemnie się ich słucha, a z kolei wspomniany już przebój Spice Girls- Wannabe zawsze wyciągnie mnie na parkiet. Bandy to przede wszystkim muzyka mocno popowa, i chociaż w niektórych wydaniach brzmi tandetnie i ciężko doszukać się w nich głębszego sensu, to uważam, że właśnie w tym tkwi ich urok.
Oto moje propozycje na dzisiejszy wieczór z latami 90-tymi. Mam nadzieje, że nie ostatni! Dziś na liście królują girls bandy;) Swoją drogą jestem ciekawa czy macie swoje ulubione żeńskie bądź męskie zespoły, które swoją karierę rozpoczęły w latach 90-tych?;)


All Saints "Never Ever"

TLC "Waterfalls"

En Vogue "Giving Him Something He Can Feel"


TLC "No Scrubs"


All Saints "Pure Shores"


Destiny's Child "Independent Women"


Spice Girls "Wannabe"

           
Holly Wood

niedziela, 6 października 2013

About..."About time"

....czyli pierwsza z cyklu filmowych recenzji   

Lubię  wiedzieć na co się piszę, kiedy siadam w  niewygodnym kinowym fotelu, a moje pozakładane  nogi toczą wojnę z ilością przestrzeni wokół (a raczej jej  brakiem). Za każdym razem mam nadzieję,że wszystkie niedogodności zrekompensuje mi co najmniej półtoragodzinna filmowa uczta, niezależnie od tego czy moim wyborem był romans czy film science- fiction. Tym razem nie mogło być inaczej. Nowy obraz Richarda Curtisa, producenta i reżysera takich kinowych przebojów jak "Notting Hill", "To właśnie miłość" czy "Dziennik Bridget Jones" dowodzi, że jest w doskonałej formie. Jego najnowsza produkcja to połączenie wielu gatunków filmowych, bo znajdziemy tutaj i coś z dramatu, kina obyczajowego, fantastyki,ale przede wszystkim- komedii romantycznej. "Czas na miłość" to historia młodego Brytyjczyka Tima, który pewnego dnia dowiaduje się o swojej niezwykłej zdolności jaką jest  podróżowanie  w czasie, a dokładniej podróżowanie w przeszłość. Od tej pory jego życie diametralnie się zmienia. Za cel obiera sobie znalezienie odpowiedniej dziewczyny, z która mógłby spędzić resztę życia. Ten niezwykły dar jest dla nieśmiałego Tima błogosławieństwem, ale  wiąże się także z poważnymi konsekwencjami. Okazuje się, że zmiany jakich dokonamy w przeszłości niekoniecznie ochronią  nas przed tym co nieuchronne...
  
Całej tej romantycznej historii towarzyszy świetna muzyka i piękne angielskie krajobrazy, co sprawia, że film ogląda się z przyjemnością. "Czas na miłość"  to przed wszystkim duża dawka pozytywnej energii i śmiechu, dlatego atutem filmu jest z pewnością scenariusz. Co ciekawe, jest to jeden z niewielu obrazów, gdzie główny bohater w niczym nie przypomina amerykańskiego gwiazdora z perfekcyjnym uśmiechem i nienagannym wyglądem. Aktor Domhnall Gleeson (Tim) świetnie poradził sobie z rolą typowego 'rudzielca', który swoją osobą urzeka już od pierwszej sceny. Partneruje mu Rachel McAdams- weteranka filmów miłosnych, która zawsze wypada świetnie, chociaż powoli zaczyna być kojarzona z rolą...pięknej ukochanej. Raz jest dziewczyną Ryana Goslinga ("Pamiętnik"), a raz żoną Channinga Tatuma ("I że cię nie opuszczę"). Tak czy siak, ogląda się ją naprawdę świetnie.

Film "Czas na miłość" ma pewne przesłanie- przypomina o tym, że życie to coś niezwykłego i niepowtarzalnego, dlatego należy z niego w pełni korzystać, gdyż póki co wyprawy w przeszłość to dla nas abstrakcja, a jak czytamy w wierszu W. Szymborskiej "Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy...".

Holly Wood

piątek, 4 października 2013

Lista 7/7: Cover

Nasz blog startuje powoli, ale już niedługo ruszy pełną parą! Na dowód tego, chciałabym Wam przedstawić mój pomysł, który sprawi, że co najmniej raz na dwa tygodnie znajdziecie u nas jakieś nowe muzyczne inspirację! 

Tytułowa "Lista 7/7" [Lista siedem na siedem], będzie to mój subiektywny wybór siedmiu utworów muzycznych na dany tydzień (tak jakby, jeden utwór na jeden dzień). Mam nadzieję, że dzięki temu każda piosenka w jakiś sposób umili Wam pogodne dni i pomoże znieść te gorsze. Lista nie jest żadnym zestawieniem typu "the best of...". Nie będzie hierarchizowała utworów, ale piosenki będą dobierane w zestawienia, po przez narzucone słowo- klucz. Jeżeli temat to słowo "green" to będę szukała piosenek mających w tytule/ tekście/ teledysku słowo "green/ zielony". Postaram się, na listę wrzucać  zróżnicowane kawałki. Zapewne nie obejdzie się bez "standardów", chociaż wolałabym, aby były to utwory mniej znane bądź, odkryte dzięki tej "zabawie". Lista ukazywać się będzie co drugi piątek.

Na rozpoczęcie mojej stałej rubryki, wybrałam słowo "Cover". Mówiąc prostym językiem. "Cover" tudzież "zrobienie coveru piosenki" to wykonanie oryginalnej piosenki artysty A, przez artystę B w jego nowej- własnej aranżacji. O ile definicja nie budzi żadnych kontrowersji, o tyle spór co do wartości takiego dzieła, już tak. Zwolennicy coverów mogą użyć argumentu, iż stworzenie dobrego coveru wymaga pewnych zdolności interpretacyjnych oraz dobrego warsztatu muzycznego. Ponadto nierzadko wymaga wkroczenia na zupełnie inny poziom wrażliwości (np. cover-owanie piosenek popowych przez zespoły rockowe albo alternatywne). Z kolei przeciwnicy mają argument, że covery to jedynie przeróbka, coś odtwórczego i mało nowatorskiego (nie wspominając, że autor oryginału musi wyrazić zgodę na takie działanie). Poza tym bywały w historii covery, które stawały się większymi hitami niż wersje oryginalne, co dla niektórych twórców-autorów mogło być krzywdzące. Trudno nie zgodzić się z argumentami zarówno jednej jak i drugiej strony. Jednak niezależnie od tych skrajnych opinii postanowiłam zestawić listę 7 coverów, które uważam, za godne mojej i Waszej uwagi. Miłego słuchania!

1. Piątek: Tom Odell- "I knew you were trouble" (org. Taylor Swift)


3. Niedziela: Gabrielle Aplin- "The Power of Love" (org. Frankie goes to Hollywood)

4. Poniedziałek: Phil Collins- "True Colors" (org. Cindy Louper)

5. Wtorek: Birdy- "Skinny love" (org. Bon Iver)

6. Środa: Adele- "Make you feel my love" (org. Bob Dylan)

7. Czwartek: Ella Mea Bowen- "Holding out for a hero" (org. Bonny Tyler)

Wprawdzie miałam wrzucać różnorodną muzykę, ale tak się złożyło, że wszystkie te piosenki są  melancholijne... No tak, ale za to idealne na październikowe wieczory. Polecam Wam, również przeglądnięcie teledysków do tych piosenek. Niektóre są naprawdę magiczne!

Miss Scarlett 

P.S. Bardzo chętnie skomponuję tez listę z haseł, które podrzucą mi ewentualni czytający! W pozostałe piątki swoje "felietony" prowadzić będzie Holly Wood. Zapraszam!

wtorek, 1 października 2013

Nowy rozdział


Historia naszej znajomości jest prosta. Jesteśmy przyjaciółkami, które po raz pierwszy spotkały się na I roku studiów, w Krakowie. Od początku widać było, że znalazłyśmy „wspólny język”. Nadal bardzo dobrze się rozumiemy w wielu sprawach i mamy podobne pasje. W kręgu naszych głównych zainteresowań znajduje się historia i kultura amerykańska i do nich też zapewne będą liczne odwołania (nasze nicknames nie są przypadkowe!). 

Pomysł stworzenia jakiegoś wspólnego projektu zrodził się w naszych głowach już ponad rok temu, ale było to tylko na etapie „fajnie by było mieć bloga o…”. Przełom nastąpił na początku tego roku. Pewnego wiosennego poranka, popijając kawę na Krakowskim Rynku (tak, kawa w lokalu na "samym Rynku", to niestety rzadkość, więc pomysły też powstają nietuzinkowe :D ) postanowiłyśmy ostatecznie zabrać się do pracy i stworzyć coś niezwykłego, bo naszego. Tego też dnia, całkiem przypadkiem, powstała nazwa naszego bloga, która miała być i nadal jest, wyznacznikiem tego o czym chcemy pisać. Prace nad tworzeniem bloga trwały ponad pół roku (z przerwami na sesje, święta, wakacje i naukę), ponieważ bardzo zależało nam na zadbaniu o każdy detal. Same zaprojektowałyśmy i zrobiłyśmy logo naszego bloga. Tło bloga, zostały stworzone z własnoręcznie wyklejanych przez nas kolaży, będących ilustrowaną namiastką tego co nas interesuje. Tak więc, możecie spodziewać się wpisów o filmach, muzyce, wystawach, ale i o modzie oraz miejscach, które lubimy odwiedzać na co dzień- czyli będzie też sporo o Krakowie i tej mniej znanej jego stronie!

Mamy nadzieję, że może dzieląc się na blogu naszymi przemyśleniami, rekomendacjami czy opisując nasze historie z "życia wzięte" zainspirujemy kogoś, albo po prostu umilimy czas krótką lekturą. Zachęcamy do śledzenia aktywności na naszym blogu!


A tak w wakacje, umilałyśmy sobie prace nad blogiem

Miss Scarlett & Holly Wood