piątek, 24 stycznia 2014

Lista 7/7: Bal

Cześć!

Eh, nareszcie weekend! Co prawda do sesji już tylko parę dni, ale weekend- to weekend i trzeba z niego skorzystać jak najlepiej. Jak? Hm, sposobów jest wiele. Ponieważ zbliżamy się do połowy Karnawału, dzisiaj krótka refleksja o zabawach tanecznych, maskaradach i balach. Powoli dopada mnie syndrom kryzysu przed- sesyjnego mimo, że bardzo skutecznie staram się go odganiać :D Chyba dlatego też, zamiast do książek i muzyki relaksującej, wolę przenieść się z Wami na 'bal'. I to nie na jeden, nawet kilka. Różnych, podobnie jak w życiu. 

Która z nas- kobiet, będąc małą dziewczynką nie marzyła o pójściu na piękny bal, w bufiastej sukni z księciem z bajki u boku? No cóż, życie samo weryfikuje nasze pojęcie o życiu -__- . Tak czy inaczej  nie oznacza to, że bale nie istnieją. Bale były, są i będą. Oczywiście nie do końca w tej wyśnionej przez nas postaci, ale istnieją naprawdę. Najbardziej znanym a zarazem najhuczniej obchodzącym karnawał, europejskim miastem, jest Wenecja. Cieszące oczy, kolorowe maski; okazałe parady; liczne bale- to tylko niektóre rozrywki jakimi ugościć Was mogą tamtejsi Włosi. Niestety, Wenecja jest tylko jedna, ale zaradny Polak, może obyć się i bez niej w karnawale, musi tylko dobrze szukać :D

"Przeciętny Polak" ma do dyspozycji wiele tego typu imprez, również tu na miejscu, w kraju. Są bale organizowane, przez kompleksy Zamkowo- Pałacowe, które są sporym wydatkiem, ale raz w życiu można zaszaleć. Są imprezy, przebierane, gdzie może nie ma tak podniosłej atmosfery i tak wyszukanych strojów jak w zamku, ale za to jest dużo śmiechu i luźna atmosfera. Schodząc do poziomu budżetu studenckiego, mamy do dyspozycji wachlarz ofert związanych z imprezami karnawałowymi, z obowiązkowym elementem stroju (takim jak maska, nakrycie głowy), który chociaż w niewielkiej części pozwoli nam się bawić inaczej niż przez resztę roku, wprowadzając odrobinę szaleństwa i beztroskiej zabawy. Popkultura również nie próżnuje w tej kwestii. W piosenkach motyw balu jest bardzo często wykorzystywany jako metafora naszego życia i przemijania. Piękno i blichtr, zderza się z kruchością i niepewnością ludzkiego losu. Przygotowałam dla Was swoistą mieszankę stylów, tekstów i obrazów- które wydają mi się być najtrafniejsze. Jak zawsze, o ile pozwala mi na to czas i możliwości, przygotowałam dla Was związane z tematem bonusy. Mam nadzieję, że Wam się spodobają.


1. Sobota: One Republic- 'All the right moves'





2. Niedziela: Kabaret Tej- 'Starych nima, chata wolna'





3. Poniedziałek: Taylor Swift- 'Love Story'





4. Wtorek: Maryla Rodowicz- 'Niech żyje bal'





5. Środa: Allstar Weeken- 'Not your birthday'





6. Czwartek: Katy Perry- 'Unconditionally'





7. Piątek: Ewa Demarczyk- 'Grande Valse Brillante'





Bonus

Ulubione sceny balu z filmów i seriali:
Pamiętniki Wampirów (s3e14)
Plotkara (s1e10)
Anastazja
Upiór w Operze-Masquerede
Duma i uprzedzenie

Do usłyszenia!


Miss Scarlett 

sobota, 18 stycznia 2014

Study in Cracow!

Hey!

Normally, we don't write our articles in English. But this is special ocassion ! We want encourage YOU to  study in Cracow! We study in Cracow, we live Cracow and we are  in love with Cracow <3 !!!

Some students from Cracow did this short film, to show You how magical place it is:


We know that  there are some people who read our blog from different countries all of the world- so this post is for you guys! If You want to go somewhere during your study and you have an opportunity to come to Poland, COME TO CRACOW!

And by the way, You want to know, why Cracow?

... because Cracow is also HAPPY!!!!!!!!




When the spring will come, we try to show you how amazing Cracow is on Our photos!


Miss Scarlett & Holly Wood

piątek, 10 stycznia 2014

Lista 7/7: Wesołe miasteczko

Witajcie!
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem stworzenia postu o motywie: karuzeli- wesołego miasteczka- rollercoastera w piosenkach. Myślałam, że będzie to "mało urodzajny" temat, który zakończę na trzech może czterech piosenkach, a tu niespodzianka. Co ważne, w większości motyw pojawia się w teledyskach, więc polecam szczegółowe oglądanie, ale nie martwcie się- kilka piosenkę z tematycznym tekstem też się znalazło ;) 

Zaczęło się od mojej fascynacji piosenką P!nk "Who knew", która nie tylko wzruszyła mnie przejmującym tekstem, ale również charakterystycznym teledyskiem. Dlaczego charakterystycznym, zapytacie? Akcja całego klipu rozgrywa się właśnie w wesołym miasteczku, niby wszystko piękne, kolorowe, rozbawione- "niby". Bo tekst piosenki traktuje o rzeczach poważnych takich jak śmierć w młodym wieku, utrata bliskiej osoby i powracające bolesne wspomnienia wspólnych chwil. Zawsze, obojętnie w jakiej formie przekazu artystycznego, najbardziej uderza połączenie czegoś pięknego i beztroskiego, jak np. wesołe miasteczko, z tak poważnymi tematami jak przemijanie czy śmierć. Innym przykładem piosenki rozgrywanej w fairground jest na przykład "xo" Beyonce. W tym przypadku kontrowersje nie tyle dotyczą tekstu czy teledysku, ale użytych nagrań ze stacji kontroli NASA, tuż przed feralnym startem i katastrofą rakiety Chellenger z siedmioosobową załogą na pokładzie [1986].  Artystka tłumaczyła się, że nie chciała nikogo urazić, a użycie nagrania miało swój uzasadniony cel (min. upamiętnienie ofiar katastrofy). <Taka moja dygresja. Owszem, sztuka rządzi się swoimi prawami. Osobiście bardzo cenię Beyonce jako wokalistę i artystkę (w ogóle), ale uważam za niestosowne używanie tego typu chwytów (jakkolwiek by ich nie nazwać) w przemyśle komercyjno- rozrywkowym. Tym bardziej, że dla rodzin ofiar Challengera, którzy przecież żyją i wciąż to pamiętają, użycie tego typu nagrań do takiej produkcji może być bolesne i niezrozumiałe. Koniec dygresji> Przygotowała dla Was jeszcze aż dwie (tak się złożyło) piosenki Demi Lovato, które wpisują się w ten temat. Zapewne, co wytrawni słuchacze powiedzą, że to dziecinada- wrzucanie piosenek artystów, które były kiedyś gwiazdkami Disneya. Abstrahując od przeszłości i rozwoju jej kariery, uważam, że dziewczyna ma kawał dobrego głosu- nie wiem czy to obecnie w pełni wykorzystuje i wykorzysta w przeszłości, ale dobry głos ma i trzeba to chwalić! Tak więc, na tej liście o karuzelach, wesołych miasteczkach i rollercoasterach macie wszystko co (według mnie najlepiej) może nacieszyć Wasze ucho i oko :)

Jak zawsze przygotowała dla Was dwa bonusy. Pierwszy to fragment amerykańskiego musicalu Carousel z 1955 roku. Natomiast drugi to całkowita prywata (tak, pomęczę Was :P ) czyli moja ulubiona scena (chyba uważana przeze mnie za jedną z najromantyczniejszych i zabawniejszych ogólnie) z filmu "Pamiętnik [The Notebook]", kiedy to Noah [Ryan Gosling] prosi Allie [Rachel McAdams] o jedną randkę <3 . No to oglądajcie!

1. Sobota: P!nk- "Who knew"




2. Niedziela: Demi Lovato- "Don't forget"




3. Poniedziałek: Tanner Patrick- "Merry go round"




4. Wtorek: Beyonce- "xo"




5. Środa: Kaycey Musgraves- "Merry go' round"




6. Czwartek: Ronan Keating- "Life is a rollercoaster"




7. Piątek: Demi Lovato- "Made in the USA" 




*Bonusy:

Pamiętnik/ The Notebook [2004]- fairground scene  <3 <3 <3




Carrousel [1955]- "If i Loved you"






Miss Scarlett

czwartek, 2 stycznia 2014

Otwieramy biblioteczkę S M & P !


Wiele miejsca na naszym blogu poświęcamy ulubionej muzyce oraz ciekawym filmom. Do tej pory nie było żadnego tekstu dotyczącego książek. Dlatego postanowiłam to zmienić i dać Wam powód do zajrzenia w zakładkę: Ostatnio przeczytane! ; ) 

Sama przyznaję, że ostatnio czytanie książek nie jest tym, co robię w wolnym czasie. Ktoś kiedyś udzielił mi odpowiedzi na moją frustrację dotyczącą zaniku czytania dla przyjemności, gdyż u mnie zwyczaj zasiadania z książką i ciepłą herbatą wyparł po pierwsze serial, po drugie film. Jak sie wtedy dowiedziałam niechęć do czytania miała być spowodowana… studiowaniem! Może faktycznie jest w tym troszkę prawdy, bo szczerze mówiąc po kilkudziesięciu stronach tekstu zadanego na ćwiczenia często miałam dość. Zamiast kolejnego przewracania stron w książce lekiem na całe zło został niewymagający większego skupienia i procesu myślowego... serial. Nie trzeba sobie nic wyobrażać, analizować słowo po słowie, co autor chciał nam w danym momencie powiedzieć, -wszystko, co należy zrobić to wygodnie usiąść. I choć serial dostarcza nie lada emocji, ciekawych bohaterów i świetną muzykę, nigdy nie zastąpi książki. Co roku dopisuje do swojej książkowej listy kolejne pozycje, które mam zamiar przeczytać w wolnym czasie. Szkoda tylko, że lista zamiast stawać się coraz krótsza- staje się coraz dłuższa… To nie tak, że nie czytam wcale, ale chciałabym jednak uniknąć bycia statystycznym Polakiem i czytać więcej niż 1 książkę na rok, nawet więcej chciałabym znaleźć się w grupie 11 %, które czytają ich rocznie około 7. Na szczęście, co roku na Święta Bożego Narodzenia zawsze do mojej domowej biblioteczki dołącza jeden świeżutki egzemplarz. Tym razem jestem zadowolona podwójnie, bo jedną otrzymałam w bonusie ;) 



Na półkę trafiły Gatunki filmowe R. Altmana oraz Kocham Nowy Jork I. Lafleche. Pierwsza jest typem książki podręcznikowej i dającej gruntowną wiedzę na temat gatunków filmowych, jednak nie takiej, która nas nudzi. Język Altmana jest przejrzysty i przystępny, dlatego wszystko, o czym pisze jest w pełni zrozumiałe i co najważniejsze- interesujące. Sam Altman jest wykładowcą na Uniwersytecie Iowa i legendą, jeśli chodzi o teorię gatunków filmowych. Druga z książek jest z serii tych, które poprawiają humor i można je czytać zawsze! Opowiada o francuskiej prawniczce, która by wspiąć się na kolejny szczebel kariery zawodowej porzuca Paryż na rzecz… Nowego Jorku. Catherine kocha nie tylko kodeksy i ustawy, uwielbia też francuską modę. Nowojorskie sklepy na Madison Avenue rekompensują jej paryskie butiki i sprawiają, że to tam zostawia część swojej prawniczej wypłaty. Po dniach i nocach spędzonych w międzynarodowej korporacji, jaką jest sieć kancelarii prawniczych Edwards & White, relaksuje się zakupami na wyprzedażach, zwłaszcza tych u Diora. Polski tytuł powieści nie oddaje w pełni tego, co tak ważne jest dla potencjalnego czytelnika, bo nasze Kocham Nowy Jork to tłumaczenie amerykańskiego: J’adore New York, a słowo J’adore oprócz francuskiego znaczenia kocham odwołuje nas także do klasycznego zapachu perfum J’adore Diora, które rzecz jasna używa główna bohaterka. Catherine w nowej firmie znajduje więcej wrogów niż przyjaciół. Ufa tylko Rikashowi- asystentowi, który tak jak ona kocha modę i ma poczucie humoru. Praca w nowojorskiej kancelarii przynosi jej wiele problemów, ale i wiele satysfakcji. Na horyzoncie pojawiają się także nowe obiekty westchnień. Kocham Nowy Jork to idealna książka na zimowe popołudnie! Rozśmieszy (świetne dialogi) i oderwie od rzeczywistości. Będzie o karierze, miłości, rozczarowaniu i tym, że w życiu coraz częściej panuje 'prawo dżungli'. I co najważniejsze- wraz z nasza bohaterką przeniesiecie się do Nowego Jorku, a to zawsze jest dobry wybór ;)



Moje noworoczne postanowienie: czytam więcej! A jakie jest Wasze?;)

Holly Wood