wtorek, 10 grudnia 2013

We did it ! - czyli 12 małp T. Gilliama jako klasyka filmów science- fiction!


   Ostatnio lubię oglądać filmy z kategorii science-fiction. To dość dziwne zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie ciekawiły mnie losy kosmitów, tego czy znajdzie się ktoś,kto po raz kolejny ocali świat przed zagładą, jak potoczą się losy superbohaterów, czy obcy przejmą władzę nad ludzkością, a jedyną postacią, którą darzyłam sympatią był E.T. Zresztą wszyscy znamy te utarte scenariusze i schematy, mimo to za każdym razem z napięciem czekamy na rozwój wydarzeń, chociaż wiemy, że twórcy proponują nam zawsze dwa wyjścia: szczęśliwe bądź nieszczęśliwe zakończenie. W przypadku filmów z gatunku science-fiction, których kolejne części, sequele, prequele są tworzone na potęgę, w dużej mierze tylko po to, aby przyciągnąć do kin jak najwięcej widzów, zarobić miliardy i stać się numer jeden box office’u, zakończenie to punkt wyjścia dla następnej części. I tak oto fani Gwiezdnych Wojen czy Batmana mogą liczyć na kolejne odsłony ulubionych bohaterów i chodzić do kina częściej- co najmniej kilka razy na dekadę

   Nie będzie jednak ani o kultowych Star Wars, ani o tajemniczym opiekunie Gotham City ( będzie innym razem!), a o amerykańskiej produkcji 12 małp z 1995 r.- filmie, do którego przymierzałam się już dawno i w końcu udało mi się go zobaczyć. I nadal pozostaje pod jego dużym wrażeniem. Jest to dość skomplikowana historia i nie chciałabym tutaj opowiadać całej fabuły, bo liczę, że sami sięgniecie po tą filmową pozycje. Poza tym trudno w kilku zdaniach przedstawić losy bohaterów, gdyż wszystko, co dzieje się w ciągu tych dwóch godzin jest niezwykle ważne dla zrozumienia filmu. Cała historia rozpoczyna się od intrygującej  sceny strzelaniny na lotnisku -pokazanej z perspektywy małego chłopca. Nie wiemy czy jest to sen czy wspomnienie. Następnie przenosimy się do roku 2035, w którym ludzkość praktycznie przestała istnieć, przetrwała jedynie garstka osób żyjących pod ziemią. Jest to skutek wielkiej epidemii wirusa, która wybuchła w 1996 r., pochłaniając 5 mld ludzi. Grupa naukowców, aby wyjaśnić przyczyny katastrofy wysyła głównego bohatera Jamesa Cole’a ( Bruce Willis) do przeszłości, a dokładniej do roku 1990. Tam spotyka on psychiatrę, dr Kathryn Railly ( Madeleine Stowe) i zostaje jej pacjentem ( uznany za osobę chorą psychicznie, głownie z powodu głoszonych treści o rychłym końcu ludzkości). W zakładzie dla umysłowo chorych poznaje nieobliczalnego Jeffreya Goinesa ( Brad Pitt), którego ojciec prowadzi badania nad wirusami…Cole dzięki kolejnym podróżom w czasie wpada na trop organizacji 12 małp, która według naukowców ma być odpowiedzialna za rozprzestrzenienie się groźnej bakterii i na czele której ma stać..Jeffrey. Czy James znajdzie osobę, będącą odpowiedzialną za wybuch epidemii? Czy wśród tysięcy sceptyków i niedowiarków, znajdzie kogoś, kto uwierzy w przerażającą przepowiednie zagłady i udzieli mu wsparcia? I co kryje tajemnicza organizacja 12 małp, której firmowym znakiem jest podpis :We did it! ? Jaką rolę w grze o przyszłość świata odegra doktor Railly i szalony Jeffrey Goines? I co wspólnego z całą historią ma wspomniana przeze mnie pierwsza scena, pojawiające się w filmie kilkakrotnie? 

   Właśnie dlatego trzeba ten film koniecznie zobaczyć! Dla świetnej gry aktorskiej, dla muzyki, dla oryginalnego scenariusza i przede wszystkim dlatego, że niesamowicie wciąga, zmusza nas do myślenia, stawia pytania, zagadki, a próba ich rozwiązywania to sama przyjemność, zwłaszcza, że nic w tym filmie nie jest oczywiste…12 małp to propozycja dla wszystkich-dla tych, którzy uwielbiają kino science-fiction i którzy go nie znoszą ( bo oprócz wątków s-f mogą liczyć na świetną akcję, niepowtarzalny klimat i ciekawą fabułę), dla wielbicieli talentu Bruce’a Willisa czy Madeleine Stowe, dla lubiących skomplikowane historie i nagromadzenie retrospekcji itd. Mam nadzieję, że zachęciłam Was , drodzy Czytelnicy do zajrzenia na półkę z produkcjami science-fiction i sięgnięcia po klasyczną już w tej kategorii pozycję 12 małp Terry’ego Gilliama 


Soundtrack----> Music Theme

Holly Wood

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz